Strona główna / Aktualności / IGA: Znów w szpitalu

IGA: Znów w szpitalu

Mama Igi napisała:

Podróże z Igą nie należą niestety do tak spokojnych jak do tej pory. Nasza córeczka coraz częściej oznajmia nam swoim donośnym głosem, że ma już dość jazdy. Tym razem nie jest inaczej. Siedem godzin w foteliku samochodowym, chociaż nie wiem jak by był wygodny, jest nie lada wyczynem dla naszego malucha.

Późnym popołudniem docieramy na miejsce, Hamburg wita nas ulewnym deszczem.  Nazajutrz z samego rana meldujemy się w klinice. Kolejną głodówkę przed zabiegiem Iga znosi bardzo dobrze. Do godziny jedenastej przed południem nie może nic jeść i pić. Ten sam schemat,plaster  naklejony na nóżkę, aby znieczulić skórę przed ukłuciem,  środek uspokajający i kilka minut po jedenastej Iga znika za drzwiami bloku operacyjnego. Ponownie zajmuje się nią sam ordynator, starszy Pan o ciepłym spojrzeniu i cudownych dłoniach. Po godzinie idę na salę wybudzeń, Iga już porusza się i leży bardzo niespokojnie, po chwili zaczyna bardzo płakać. Co chwilę chwyta lewą rączkę, jakby chciała pokazać jak bardzo ją boli. Pielęgniarka podaje jej środek przeciwbólowy, pomaga niewiele, Iga nadal płacze. Wtedy pielęgniarka podaje jej kolejną dawkę leku. Powoli moja dzielna córeczka uspokaja się i zasypia wtulona we mnie. W międzyczasie przychodzi chirurg poinformować mnie o przebiegu zabiegu. Oczyścił ranę oraz usunął cały paznokieć. W sali  co rusz pojawia się nowy pacjent po operacji, wchodzą i wychodzą chirurdzy, anestezjolodzy, pielęgniarki. Rozmawiają z rodzicami. Iga spokojnie śpi, budzi się  i rozgląda wkoło. Jest dobrze możemy wrócić na oddział. W sali czeka zniecierpliwiony tata.

Noc przebiega bardzo spokojnie. Rankiem czeka nas jeszcze zmiana opatrunku i możemy opuścić klinikę. Dr. Habenicht powoli ze stoickim spokojem zdejmuje opatrunek, paluszek Igi to teraz jedna wielka otwarta rana, z której niczym strumyk wypływa krew. Chirurg zakłada nowy opatrunek. Iga uspokaja się natychmiast, gdy uwalniamy jej rączkę. Jesteśmy już spakowani i prosto z gabinetu kierujemy się na parking. Teraz już prosto i prosto, 600 km i jesteśmy w domu.  Wrócimy tu w sierpniu.

źródło: www.igareglewska.com

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij to że nie jesteś programem *