Strona główna / Aktualności / Nie ma winnych tragedii na jeziorze

Nie ma winnych tragedii na jeziorze

Nikt nie usłyszał zarzutów dotyczących tragedii na Jeziorze Kosewskim. Rodzina tragicznie zmarłego 28-latka nie zgadza się jednak z ustaleniami policji i prokuratury.

28-latek z powiatu poznańskiego razem ze znajomymi spędzał sobotę (9 maja) na działce w Lipnicy. Choć było jeszcze przed sezonem letnim, pogoda była iście wakacyjna. Jak ustalono w śledztwie, to 28-latek wpadł na pomysł, żeby popływać po jeziorze. Wyciągnął schowany na działce, nieużywany od dłuższego czasu kajak. Najpierw pływał blisko brzegu. Z kajakiem było wszystko w porządku, dlatego w kolejny kurs wybrali się na drugą stronę jeziora. Choć kajak był dwuosobowy, popłynęli we troje. Na plaży w Tomiszewie zrobili sobie przerwę, po czym wracali na działkę w Lipnicy. 28-latek siedział z tyłu, jego kolega z przodu. Oboje wiosłowali. Na środku siedziała dziewczyna. Nikt nie miał na sobie kapoka. Gdy byli mniej więcej na środku jeziora, kajak nagle się wywrócił i wszyscy wpadli do wody. Mężczyźni zaczęli płynąć w stronę brzegu. 28-latek po chwili jednak opadł z sił. Próbował chwytać kolegę, ale ten się od niego „odcinał”, w obawie, że sam pójdzie na dno. Kolega, kiedy płynąc w stronę brzegu spoglądał za siebie, początkowo widział płynącego za nim 28-latka. Po chwili zobaczył jednak tylko dryfującą na wodzie czapkę. Koledze resztkami sił udało się dopłynąć do brzegu. Dziewczynę, która trzymała się wywróconego kajaka, uratował Dariusz Nowaczyk z Tomiszewa, który akurat wybrał się na ryby i z brzegu widział rozgrywający się na środku jeziora dramat. – Na brzegu miałem łódkę, ale nie było tam wioseł. Zadzwoniłem do syna, żeby szybko je przywiózł. Na szczęście był w domu i w ciągu kilku minut przywiózł wiosła. Razem popłynęliśmy do dziewczyny i wciągnęliśmy ją na łódkę. Była przerażona i mocno zmarznięta. Daliśmy jej bluzę, żeby się ogrzała. Nie była w stanie nic powiedzieć – relacjonował akcję ratunkową.

Ciało 28-latka, na głębokości ok. 6 metrów, następnego dnia wyłowili strażacy. Wyjaśnieniem okoliczności tragedii zajęli się policjanci ze słupeckiej komendy, którzy prowadzili śledztwo pod nadzorem prokuratora. Sekcja zwłok potwierdziła, że przyczyną śmierci było utonięcie. Badania krwi wykazały, że mężczyzna miał w organizmie 2,5 promila alkoholu. Podczas śledztwa przesłuchano m.in. dziewczynę i chłopaka, którzy przeżyli tragiczny rejs. Opisali, co się działo przed i po wywrotce, ale nie byli w stanie podać przyczyny, dlaczego kajak się wywrócił. Policjanci i prokurator uznali, że tragedia była nieszczęśliwym wypadkiem i nie ma żadnych podstaw, by komukolwiek przedstawić zarzuty w tej sprawie. W połowie września śledztwa zostało umorzone, właśnie ze względu na brak znamion czynu zabronionego. Rodzina tragicznie zmarłego 28-latka z tą decyzją się jednak nie zgadza. Ich pełnomocnik złożył już zażalenie na postanowienie o umorzeniu śledztwa. Wkrótce rozpatrzy je słupecki sąd.

Jeden komentarz

  1. Kto według rodziny zmarłego odpowiada za jego śmierć. Moim zdaniem to był wypadek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij to że nie jesteś programem *