Strona główna / Aktualności / Uczy się w Stanach Zjednoczonych WYWIAD
burst

Uczy się w Stanach Zjednoczonych WYWIAD

Tomasz Pułról, pochodzący z Giewartowa prawnik, a zarazem nasz felietonista, od prawie trzech miesięcy odbywa staż zawodowy w Stanach Zjednoczonych. W rozmowie z Michałem Majewskim dzieli się wrażeniami z pracy za oceanem.

Na czym polega Project Arizona, w którym uczestniczysz?

To projekt organizowany przez polską Fundację Wolności i Przedsiębiorczości oraz amerykański Language of Liberty Institite. W tym roku odbywa się jego pierwsza edycja. Projekt to połączenie stażu, edukacji, spotkań networkingowych oraz wycieczek. Jesienią poprzedniego roku odbyła się rekrutacja, zgłosiło się kilkadziesiąt osób z całego świata, m.in. Nepalu, Turkmenistanu, Ukrainy, Gruzji, Meksyku, Brazylii, Grecji, Nigerii, a także Polski. Ostatecznie wyselekcjonowano sześć osób: czterech Polaków, Gruzinkę i Ukrainkę. Przeprowadzono dla nas kampanię crowdfundingową, czyli zbiórkę publiczną przez internet, dzięki której udało się zagwarantować częściowe stypendium dla wszystkich uczestników.

Czyli na Twój wyjazd zrzucili się zupełnie obcy ludzie…

Takie były założenia projektu, chociaż pieniądze na stypendium częściowo pochodzą także od sponsorów projektu ze Stanów. Nie znam dokładnych proporcji odnośnie źródeł finansowania. Mogę powiedzieć, że stypendium, które dostałem, pokrywa ok. 70 proc. mojego 4-miesięcznego pobytu w Stanach. Resztę musiałem dołożyć z własnej kieszeni.

Dlaczego zgłosiłeś się do projektu?

Od 2010 roku działam w środowisku konserwatywno-liberalnym, w tym byłem prezesem KoLibra, którego prezesem kiedyś był także Jacek Spendel, organizator projektu. Wiedziałem o tym, że taki projekt jest i wydał mi się on bardzo ciekawy dla dalszego rozwoju zawodowego i poszerzenia horyzontów intelektualnych. Wziąłem udział w rekrutacji, moja aplikacja została wysoko oceniona i po rozmowie zostałem zakwalifikowany do udziału.

Na czym polega projekt?

Podzielony jest na kilka części. W ramach edukacyjnej mieliśmy zajęcia na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie w ramach instytutu Centrum Myśli Politycznej i Przywództwa. Uczestniczyliśmy w wykładach prof. Donalda Critchlova, specjalisty od historii politycznej, który bardzo dobrze zna Polskę, bo był tutaj w `89 jako profesor wizytujący na UW, a także w spotkaniach dyskusyjnych na różne tematy i spotkaniach z ciekawymi gośćmi (prawnikami, politykami, dziennikarzami). Razem z jednym kolegów z projektu mieliśmy też okazję przeprowadzić wykład na temat historii Polski dla amerykańskich studentów. Druga część projektu to networking, czyli zdobywanie sieci kontaktów i znajomości. W ramach tego mamy spotkania w różnymi ciekawymi postaciami z życia publicznego Arizony, np. ostatnio byliśmy w Goldwater Institute, czyli jednym z najważniejszych think-tanków w USA, spotkaliśmy też nawet Rona Paula, byłego kandydata na prezydenta USA. Uczestniczymy również w Akademii Liderów organizowanej przez organizację Americans for Prosperity, a także pomagamy im w różnych aktywnościach, np, ostatnio chodziliśmy po domach (tzw. kampania door-to-door) promując reformę systemu edukacji w Arizonie.

Odbywasz też staż w kancelarii prawnej…

Alexander Kolodin Law Firm to nieduża kancelaria z siedzibą w centrum Phoenix. Jej właściciel do młody adwokat, o konserwatywno-libertariańskich poglądach, zaangażowany również politycznie. Nie znam amerykańskiego prawa na tyle dobrze, by móc brać czynny udział w sprawach, a poza tym nie mam do tego uprawnień. Ale pomagam w tym czym mogę, głównie w tzw. researchach prawniczych, które są bardzo ważnym elementem pracy prawnika, a w USA w szczególności. Miałem też okazję być z Alexem na rozprawie w sądzie, na spotkaniu z klientem, pomagać w organizacji konferencji prasowej jego kolegi prawnika, zdarza mi się dzwonić w różnych sprawach, pisać maile. No i co ważne, dzięki uprzejmości Alexa mam okazję uczestniczyć w ciekawych wydarzeniach, np, byłem z nim na konferencji organizowanej przez organizację prawników o bardziej konserwatywnych i libertariańskich poglądach.

Amerykańskie prawo dużo różni się od polskiego? I czy, jak wielu twierdzi, rzeczywiście jest lepsze od naszego?

To zupełnie inny system prawny, tzw. common law. Tam prawo stanowione, czyli ustawy ma mniejsze znaczenie niż u nas. Tam bardzo ważne są precedensowe wyroki sądów. Do tego oni są federacją, więc mają prawo federalne i stanowe, przez co prawo np. w Arizonie może się bardzo różnić od tego w Kalifornii. Co do oceny: nie jestem przekonany co do samego common law czy jest lepsze, natomiast poszczególne rozwiązania w większości tak. Jest mniej biurokracji, sądy działają sprawniej, jest większa kultura prawna, wolność i szacunek dla własności prywatnej.

Obowiązki obowiązkami, ale po pracy i zajęciach masz czas na zwiedzanie. Jakie wrażenie robi Arizona?

Zachwyca pogodą, szczególnie teraz, gdy w Polsce jest kiepska wiosna, a tutaj temperatura potrafi dojść do 40 stopni. Podczas całego pobytu tylko 3 razy padał deszcz. Atrakcje przyrodnicze są niesamowite. Zwiedzaliśmy np. Wielki Kanion, tutaj widoki są jakby żywcem wyjęte z westernów, taki prawdziwy dziki zachód. Miałem też okazję zwiedzić trochę Kalifornię, przede wszystkim Los Angeles i San Diego, w ten weekend jedziemy do słynnego Las Vegas, potem odwiedzimy Meksyk, a na koniec pojedziemy na wschodnie wybrzeże do Atlanty i Nowego Jorku. Arizona, w której mieszkam to taka esencja Ameryki, ludzie tutaj mają ogromne przywiązanie do tej tradycyjnej amerykańskiej wolności, czego najlepszym przykładem jest prawo do posiadania broni. Tutaj prawie każdy ma bron. Poziom życia też jest wysoki, szczególnie widać to kiedy porówna się ceny w relacji do zarobków. Bo ceny średnio wychodzą podobnie jak w Polsce, ale zarobki znacznie wyższe, bo w dolarach. Arizona to przykład miejsca z niskimi podatkami, małą biurokracją i dużym zakresem swobód obywatelskich, które świetnie prosperuje. Jedyne rzeczy, które są gorsze niż w Polsce to telekomunikacja i komunikacja publiczna. Co do tej drugiej to jednak zrozumiałe, bo oni nie lubią zbiorowego transportu. Prawie każdy ma samochód, a bardzo popularny jest Uber, z którym w Polsce próbuje się bezsensownie walczyć.

Pod koniec czerwca wracasz do Polski. Jakie masz plany?

Będę kontynuował aplikację prawniczą i dalej angażował się w działalność trzeciego sektora i życie publiczne. Idealnie jeśli będę mógł jak najlepiej to łączyć, tak jak do tej pory, np. poprzez przygotowywanie analiz, raportów, czy projektów ustaw. Oczywiście, planuję dalej rozwijać działalność publicystyczną, w tym wciąż pisać felietony dla Czytelników Kuriera.

Pobyt w Stanach przyda Ci się w realizacji tych planów?

Myślę, że na pewno, bo cztery miesiące w USA to szlifowanie angielskiego, możliwość obserwacji i nauki tego jak działają amerykańskie organizacje o podobnym profilu do tych, w które angażuje się w Polsce, w tym sporo inspiracji, które można przenieść na polski grunt.

 

4 komentarze

  1. Ale prawo do posiadania broni dla każdego dorosłego obywatela lepiej niech w Polsce nie będzie wdrażane. Nie chciałbym w Polsce, żeby nieobliczalne jednostki pseudoludzkie zamiast szypą lub sztachetą atakowały pistoletem. Nie chciałbym też bronić się przed taką tępą agresją bronią palną, bo zastrzelić w samoobronie coś takiego byłoby łatwiejsze niż uniknięcie ataku lub przygrzmocenie agresorowi.

    Być może wydaje się mi tylko, ale chyba pan Pułról lobbuje w Polsce, aby prawo do posiadania broni przybrało tu rozwiązania zza oceanu.(???) W moim odczuciu byłoby to lobbowanie za morderstwami. Źle pojęty i przesadny zachwyt nad USA – jednym wielkim disneylandem i symulakrum – nie jest wcale lepszy niż zachwyt nad naszym zaborczym sąsiadem ze wschodu.
    Polska niech będzie Polską. Kolonializm nie różni się za wiele od zaborów.
    Ameryka od 11 września 2001 roku nie istnieje. 🙁

  2. Zgadzam się odnośnie tej broni! Jeszcze tylko tego nam brakuje w dobie tak wielkiej przemocy! Wtedy juz wogole bedzie strach z domu wyjsc i nie mowie tu o malej miejscowosci jaka jest Ostrowite tylko obtych wiekszych chociazby takich jak Konin. Pseudo tatusiowie nie boja sie zakatowac swoich nowo narodzonych dzieci to mysle że nie beda mieli obaw przed uzyciem broni. A już nie wspomne co to bedzie sie działo w klikach z miejskich blokowisk porachunki rodem z Ojca chrzestnego. Taki mam obraz Polski gdy broń będzie legalna.

  3. A gdzie w tekście jest napisane, że on popiera posiadanie broni? Stwierdza tylko fakt, że każdy posiada broń.

  4. Maniche: pan Pułról w swoim tekście pisze: „(…) ludzie tutaj mają ogromne przywiązanie do tej tradycyjnej amerykańskiej wolności, czego najlepszym przykładem jest prawo do posiadania broni. Tutaj prawie każdy ma bron. Poziom życia też jest wysoki (…).”
    W moim uznaniu jest to oznaka (implicite) jeśli nie popierania posiadania broni, to przynajmniej lekkiej tęsknoty, za tym, że tam jest rzekomo lepiej, że tam jest wolność, bo tam każdy może posiadać broń, co niby sprawia, że tam jest wysoki poziom…
    Poza tym, wydaje się mi, że w którymś felietonie w „Kurierze Słupeckim” pan Pułról na temat posiadania broni wyrażał explicite pozytywne sądy. Przepraszam, jeślim w błędzie.

    Jednak i tak trudno zrozumieć, że można zachwycać się Stanami Zjednoczonymi, w sytuacji, gdy nie chcą one rzetelnie wyjaśnić wydarzeń z 11 września 2001 r.! Rosjanie 'badający’ Katastrofę Smoleńską mieli od kogo się uczyć. Co to za kraj, co to za wolność, jeśli można zrobić bez prawdziwego wyjaśnienia i bez odpowiedzialności taki krwawy spektakl, który kosztował w USA życie około 3000 ludzi, a poza granicami tego mocarstwa pochłonął życie około 1,5 miliona ludzi?!!! To jest morderstwo wykrwawiające ponad 6 milionów krwi ludzkiej (=10 basenów krwi, w każdym po 600 tysięcy jej litrów). W kampanii prezydenckiej Trump mówił wyraźnie, że kompleks WTC został wysadzony w powietrze przy pomocy materiałów wybuchowych. Natomiast gdy został już prezydentem, to ten człowiek milczy na ten temat jak tchórz i nie chce wznowić śledztwa. Trump wie bowiem, że prawda byłaby niewygodna, że okazałoby się, iż 9/11 to kolejny wyprodukowany pretekst, aby USA wywoływały kolejne wojny i terroryzm. Jest to mechanizm produkcji konfliktów zbrojnych i terroryzmu, który Stany Zjednoczone stosują od ponad 100 lat, poczynając od wojny amerykańsko-hiszpańskiej w 1898 r., później: Pearl Harbor, kolejny pretekst w Zatoce Tonkińskiej i wojna w Wietnamie, dalej: żałośnie załgana i ocenzurowana wojna w Iraku, wspieranie ISIS, destabilizacja Bliskiego Wschodu (Syria) i krajów Afryki, i przez wytworzenie fali tzw. emigrantów – destabilizacja Europy.

    To jest wolność? To jest tyrania, wynikająca z opacznie pojętej i zdegenerowanej wolności, m.in. z prawa posiadania broni. Jeśli posiada się broń, to można wywoływać konflikty zbrojne i stymulować terroryzm na planecie??? Zawiodłem się na USA i coraz bardziej się zawodzę, choć kiedyś – przez nieświadomość historyczną – miałem pozytywne odczucia wobec tego kraju. Dlatego widząc entuzjazm pana Pułróla co do zachodniego mocarstwa, które stosuje metody wcale nie lepsze od mocarstwa wschodniego, trudno jest mi to zmilczeć, gdyż odbieram ten aplauz nad rzekomą wolnością made in USA jako coś w rodzaju propagandy. Oj, przepraszam, że użyłem słowa 'propaganda’, zapomniałem, że słówko to używa się tylko wobec wschodnich mocarstw i tyranii. W nowomowie zachodu propagandę zastąpiono określeniami takimi jak: PR, strategia komunikacyjna, zarządzanie odbiorem, dyplomacja publiczna, operacja psychologiczna…

    Kto chce dowiedzieć się czegoś więcej o 'wolności’ made in USA, niech wejdzie na http://ostrowite.com/911.html

    Kto nie chce, aby jego sądy i stereotypy na temat USA zostały naruszone, powodując u niego niemiły stan dysonansu poznawczego, lub ma problemy ze szybkim czytaniem dużej ilości tekstu – niechaj na tę stronę za skarby świata nie wchodzi. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij to że nie jesteś programem *