Strona główna / Aktualności / HISTORIA: Wielki rów

HISTORIA: Wielki rów

Jadąc z Ostrowitego w stronę Siernicza Wielkiego, po lewej stronie, w niewielkiej odległości od samotnie stojących zabudowań po wielkim gospodarstwie państwa Wolickich, był Wielki Rów. Historia tego rowu i krajobrazu wokół niego jest arcyciekawa. Kawałek za gospodarstwem Wolickich, w stronę Wiktorowa, w dolinie, znajdowało się 4,5 włóki nieużytku – była tam woda. Nazwa tego terenu brzmiała: Sitka. Nazwa ta, do dnia dzisiejszego się zachowała, na wszystkich mapach geodezyjnych ten teren figuruje jako Sitka. Przed rokiem 1870 (według danych szacunkowych) bagniska jeszcze tam były. Podobno Sitka były przepiękną ostoją przyrody, szczególnie ptactwa. Tereny te należały w 90 procentach do dóbr Siernicze Wielkie. Część zlokalizowana bliżej drogi należało do dóbr Ostowiete, zaś inny kawałek miał właściciel małego majątku w Wiktorowie. W tamtym czasie właścicielem dóbr Siernicze Wielkie, zresztą ostatnim, był Polak, szlachcic Wyganowski. Był to młody człowiek, przejął gospodarstwo po swoich rodzicach. Na owe czasy, był osobą bardzo wykształconą, ukończył wyższą szkołę rolniczą w Belgii. Wyganowski postanowił osuszyć mokradła wchodzące w skład Sitek i zrobić z tego grunty uprawne. W grę wchodziło ponad 100 mórg ziemi. By zrealizować swe plany, właściciel Siernicza Wielkiego zaangażował inżynierów meliorantów, którzy zrobili projekt osuszenia Sitek. Wyganowski dogadał się z właścicielami Ostrowiego i Wiktorowa. Wszyscy przecież mieli interes w osuszeniu gruntów. Postanowiono wykopać rów od jeziora Ostrowickiego, biegnący przez Borówiec, w stronę Sitek. Była to wielka inwestycja. Wyganowski zaciągnął na nią kredyt hipoteczny, wcale nie mały, bowiem przy okazji m.in. pobudował w Sierniczu nowe czworaki, odrestaurował stary dworek, pobudował wielką stodołę, poratował budynki gospodarskie. Jak się później okazało, pożyczka zaciągnięta przez Wyganowskiego stanowiła aż 40 proc. jego majątku. Kiedy był już projekt i pieniądze, trzeba było się zabrać za wykopanie rowu. Wyganowski dogadał się z oficerami garnizonu wojskowego w Koninie. Stał tam pułk dragonów liczący ok. tysiąca żołnierzy. Oficerowie otrzymali łapówkę, a na ruble byli bardzo łasi. W konsekwencji tego, Wyganowskiemu przysyłano 50 – 100 osobowe grupy żołnierzy, którzy kopali rów. Rosyjscy żołnierze nie otrzymywali wynagrodzenia, dostawali jedynie wyżywienie. Rów prowadził przez grunty mojego dziadka Kaźmierczaka, przez grunty Tomaszewskich, później przeciął drogę (aby umożliwić przejazd pobudowano mostek). Od drogi, w stronę Sitek, głębokość rowu sięgała 10 metrów. Jak dokopano rów do Sitek, woda zaczęła spływać do jeziora. Następnie kopano dalej, przez Tomaszewo, Wiktorowo do Siernicza, gdzie znajdowała się sadzawka umownie nazywana Gugułką. Tam były też duże bagna, które udało się osuszyć. Wykopanie rowu zajęło w sumie trzy lata. Moim zdaniem, Wyganowski pokazał wielki majstersztyk załatwiając, że Moskale, za przysłowiowy psi pieniądz, wykonali mu tak wielką pracę. Już po osuszeniu Sitek i Gugułki, do rowu regularnie spływały wody z pól, zasilając jezioro Ostrowickie. W krajobrazie naszej gminy Wielki Rów pozostał do przełomu lat 60. i 70. XX wieku. Wtedy to, po wcześniejszym wpuszczeniu betonowych kręgów, rów został zakopany. Do dziś zachowały się pozostałości. Przed rozwidleniem drogi prowadzącej od Ostrowitego do Borówca i Jarotek znajduje się rów z kręgiem. Jednak są zaledwie szczątki Wielkiego Rowu.

Gawędę Pana Stanisława Garsztki wysłuchał Michał Majewski.

6 komentarzy

  1. my nazywalismy to głęboki rów pamietam

  2. no najlepszy rów dla kłusoli ryb ile tam szczupaków wybili

  3. pewnie sam je wybijales…

  4. Sam pewnie kłusowal i przedawał potem te ryby he 🙂

  5. XXX I BOCZEK jeszcze pewnie czujecie smak tych ryb co?

  6. no pewnie!i to nietylko szczupakow.a jakie byly smacznutkie…a tobie smakowaly!?he he

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij to że nie jesteś programem *