W Jarotkach zarejestrowana była firma, która miała handlować ogromnymi ilościami paliwa. Za pierwszy rok działalności wykazała sprzedaż za 18 mln zł. Problem w tym, że pod adresem wskazanym w dokumentach firmy mieści się… prywatna posesja, a jej właściciel nie miał pojęcia o istnieniu żadnej firmy. Gdy sprawą zainteresowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego okazało się, że szefem rzekomo prężnej firmy jest… bezdomny mężczyzna, który przyznał potem, że zarejestrował firmę na prośbę kolegi. Było jasne, że to typowa firma słup. Trop prowadził do ogólnopolskiej afery dotyczącej gigantycznych wyłudzeń zwrotu podatku VAT. O tym, jak zakończyła się ta historii przeczytacie Państwo w dzisiejszym numerze Kuriera.
ktoś z Jarotek musiał pomagać