Strona główna / Aktualności / WĘDKARSTWO: Jezioro a sprawa własności

3 komentarze

  1. Władysław Szczesiak

    Że taki jeden z drugim notorycznie i złośliwie mija się z prawdą, to miałem okazje obserwować na rozprawie i w czasie wizji lokalnych. Mija się z prawdą taki jeden z drugim i teraz, bujając iż nie zgodziłem się na uczciwe rozgraniczenie geodezyjne. Taki jeden z drugim mija się z prawdą również mówiąc, iż nikogo nie było na rozprawie z ramienia Skarbu Państwa. Powtarzam: to blaga! Niewygodna i ostra to prawda o bladze, ale prawda. Tak samo taki jeden z drugim mija się z prawdą, jak mijał, gdy podle twierdził, iż punkty geodezyjne nad jeziorem przekopałem.

    Mamy tu do czynienia z dwojakością prawa w organizacji postkomunistycznej. Prawo dla tzw. samych swoich i prawo dla mnie. Sami swoi mogą bez pozwolenia wycinać nie swoje drzewa i kraść je bez konsekwencji i naruszać nie swoją własność. Ale gdy ja, dysponując pozwoleniem na wycinkę, wycinam swoje drzewa, to złodziej podnosi larum i ściąga tu urzędników starostwa, żeby się przekonać, że starostwo ma jeszcze jakąś przyzwoitość i za złodziejami nie jest.

    Składając wniosek o zasiedzenie terenu wokół jeziora chciałem uzyskać jedynie to: rozgraniczenie. Gdyż jeśli wmawia mi jeden z drugim bandyta i złodziej, że „pozwalają mi uprawiać” moją własną ziemię nad jeziorem, a pas gruntu nad jeziorem, który jest moją własnością, należy nie do mnie, ale do organizacji postkomunistycznej, to przepraszam bardzo: miałem prawo zwrócić uwagę na takie szalbierstwo i złodziejstwo kierując sprawę do sądu. Oczywiste było, że nie mogłem uzyskać zasiedzenia, ale chciałem wyłącznie rozgraniczenia i zwrócenia uwagi na bezhonorowość działań złodziejskich, aby ich zawstydzić. Ale zawstydź tu notorycznego zmyślacza i złodzieja!!! Moja teza jest następująca: to takie jedne z drugimi szalbierze wycofali swój wniosek o rozgraniczenie, gdy pojęli (zresztą: dobrze oni o tym od dawna wiedzieli), że grunt, który należy do Skarbu Państwa jest zarośniętym trzcinowiskiem, zalanym wodą, z którego co najwyżej mogą ukraść sobie trzcinę lub wodę. A po kosztach to sobie może rozgraniczać taki jeden podły i nieuczciwy geodeta z drugim podłym i nieuczciwym geodetą. Wstyd, żeby dorosły człowiek łgał aż tak, jak jakiś tósk, jak jakiś walesa, lub jak jakiś lisz.

    Za to, że nie zabraniałem i że nie zabraniam nikomu chodzić po swojej ziemi przy jeziorze, to mam teraz, co mam – festiwal kłamstw, łganych przez osoby pozbawione honoru.

    Na pewno nie będę rozmawiał o tej sprawie z konfabulantami, którzy wielokrotnie mijają się z prawdą pod przysięgą w sądzie i bujają sądowi prosto w oczy w czasie wizji lokalnych i gdzie się da. Nie rozmawiam ze złodziejami drzew i z kłusownikami, stosującymi podwójne standardy moralne.

    Na pewno są uczciwe osoby w kierownictwie PZW, z którymi mogę dojść do porozumienia. Powtarzam: nie rozmawiam jedynie z niemówiącymi prawdy, ze złodziejami oraz z konfidentami. Moje słowa ostre i nieeufemistyczne, ale prawdziwe, a owijać w bawełnę to sobie mogą oni, gdy łapią ich na aktach kłusownictwa lub na kradzieżach… Z rabusiami i konfabulantami dyskusji nie ma!

    Co do wygranej-przegranej, to: nie ma chyba bardziej przegranego niż ten, kto zniża się do poziomu łgarza i do poziomu złodzieja. I co mnie obchodzi, że taki jeden z drugim powoływał się na tłum 400 osób? Jeśli ktoś mija się z prawdą i pożycza nie swoje, to i 40 milionów osób od miana łgarza i kradzieja go nie uchroni. Kto raz zełga, miano łgarza nosić będzie zawsze.

  2. Mieszkaniec

    czytajac ten wpis to tylko te same słowa padaja i w dodatku nie wiadomo o co tu do konca chodzi nie tylko pan ma ziemie tak blisko jeziora nie jest pan sam mozna było prosciej i bardziej zrozumiale napisac a nie na sała strone i nic nie wiadomo tylko pan wyzywa kogos …..

  3. ostrowiczanin

    Napisz książkę panie Szczęśniak ???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij to że nie jesteś programem *