Strona główna / Aktualności / WIELKA GAWĘDA: Żydowski kupiec

WIELKA GAWĘDA: Żydowski kupiec

W krajobrazie wsi, którą pamiętam z czasów mojego dzieciństwa, na trwale wpisani byli żydowscy kupcy. Część z nich chodziła piechotą inni jeździli wozami. Skupowali różne rzeczy, od końskiego włosia, przez wosk, wełnę, skórki zwierzęce po miód. Krótko mówiąc, co gospodyni miała na zbyciu, żydowscy kupcy kupowali. Szeroką mieli też ofertę sprzedaży. Można było od nich kupić igły, nici, nożyczki, kawałki materiałów na fartuch, chusty, garnki. Robiąc zakupy u żydowskich kupców, podstawą było targowanie. Przeważnie udawało się zbić cenę przynajmniej o połowę. Pamiętam, że jedną z najpopularniejszych osób trudniących się taką formą handlu na naszym terenie była Żydówka, która nazywał się Sik. Sikowa – bo tak na nią wszyscy mówili – miała wóz, parę koni i powożącego. Na stałe mieszkała w Słupcy, ale jeździła okolicznych wsiach. Kupowała głównie nabiał i mięso. Była bardzo znana w gminie Ostrowite, bowiem przynajmniej raz w tygodniu tam się pojawiała. Naszą gminę szczególnie sobie upodobała, bowiem miała tam wielu znajomych. Żydowscy kupcy, ze swoją oryginalnością mowy oraz oferowanych produktów byli zjawiskiem nie tylko handlowym, ale też kulturowym.

Opowiadanie Pana Stanisława Garsztki wysłuchał Michał Majewski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Udowodnij to że nie jesteś programem *